Efekty kampanii e-mail marketingowej

Jak zbudować listę odbiorców na potrzeby e-mail marketingu?

Statystyki pokazują, że klienci otwierają newslettery 20-krotnie częściej niż angażują się w posty na Facebooku. Z dobrą bazą faktycznie można osiągnąć takie wyniki w e-mail marketingu. Podpowiemy Ci, jak ją mądrze zbudować.

Ile kosztuje firmę słaba baza kontaktów?

Jakież to było dla nas zaskoczenie, kiedy odkryliśmy, że ilość adresów e-mail na naszej liście nie jest najważniejsza. Możesz dwoić się i troić, żeby zyskać kolejne pozycje w bazie kontaktów i … Płakać skrycie patrząc na wyniki swojego e-mail marketingu.

Efekty kampanii mailingowych nie zależą wyłącznie od wiadomości, jakie wysyłasz. Faktycznie, maile mogą wpadać do folderu ze spamem. Mogą też mieć słabe tytuły, przez które nikt ich nie otwiera. Tylko to nadal nie tłumaczy, dlatego część z nich nigdy nie dociera do adresatów. Giną gdzieś po drodze w niewyjaśnionych okolicznościach.

Wzięliśmy pod lupę naszą bazę kontaktów i okazało się, że tak naprawdę bardziej od ilości adresów e-mail liczy się ich JAKOŚĆ.

Mając na liście osoby, które zwyczajnie nie powinny się na niej znaleźć, nie będziesz w stanie osiągać dobrych efektów w e-mail marketingu. Brak odsiewu nieodpowiednich kontaktów skutkuje zaniżonymi wynikami.

Jakość listy e-mailowej jest najważniejsza.

Tworząc listę odbiorców wcale nie musisz zapisywać każdego, od kogo uda Ci się zdobyć adres e-mail. Nawet nie powinieneś tego robić.

Istnieją przynajmniej 2 powody, dla których wstępna selekcja to konieczność:

  • Odbiorcy czasami mylą się, wpisując swój e-mail.

Wiadomość wysłana pod taki adres nigdy nie zostanie dostarczona.

  • W sieci czyhają pułapki spamowe.

To adresy e-mail stworzone tylko po to, żeby namierzać spamerów. Jeśli ich w porę nie wyłapiesz, mogą namieszać w skuteczności Twoich kampanii.

Podwójna weryfikacja (double opt-in) to Twój wybawiciel.

Na szczęście istnieje prosty sposób, żeby gromadzić na liście tylko jakościowe kontakty.

Wystarczy, że pokusisz się o dodatkowe potwierdzenie zgody na wysyłkę newslettera, tzw.

double opt-in. Procedura double opt-in wygląda następująco:

Krok 1.

Użytkownik wypełnia formularz zapisu na newsletter.

Krok 2.

Otrzymuje wiadomość e-mail z linkiem aktywacyjnym.

Krok 3.

Po kliknięciu w link wysyłasz mu kolejną wiadomość lub powiadomienie, potwierdzające

subskrypcję.

Krok 4.

Możesz odetchnąć. Zrobiłeś wszystko co mogłeś, żeby zadbać o jakość swojej bazy na tym etapie.

Dla porównania, single opt-in obejmuje jedynie 3 etapy:

Krok 1.

Użytkownik wypełnia formularz zapisu na newsletter.

Krok 2.

Wysyłasz mu powiadomienie potwierdzające subskrypcję.

Krok 3.

Zdobyłeś nowy, niezweryfikowany kontakt do swojej bazy e-mailowej.

Stosując double opt-in nie ma szans, że uzyskasz potwierdzenie od nieprawidłowego adresu e-mail, czy z pułapki spamowej. Odpowiedzą Ci tylko prawdziwi ludzie, wstępnie gotowi do kontaktu z Twoją marką.

Poznaj 5 sposobów na pokaźną bazę subskrybentów.

Czas, żebyś poznał techniki budowania listy odbiorców, z których sami korzystamy. Dlatego wiemy, że działają. Wystarczy, że zainwestujesz czas i energię do ich stworzenia. Później będą już same zbierały dla Ciebie kontakty 24h/dobę.

Przygotuj swoją stronę na pozyskiwanie adresów e-mail.

 Strona internetowa to największa maszyna do pozyskiwania subskrybentów. Zrób z niej solidną machinę do zdobywania nowych kontaktów. Jeśli Twoja wcale nie zbiera dla Ciebie leadów lub robi to w niewielkim stopniu – zmień to! O te trzy podstrony, o które koniecznie musisz się zatroszczyć:

  1. Strona “O nas”.
  2. Strona główna bloga.
  3. Posty blogowe.

Dlaczego akurat o nie?

Na stronie “O nas” lądują zwykle osoby, które Cię lubią. To oznacza, że są gotowe do zostania Twoimi subskrybentami. Ułatw im to. Umieść tam przynajmniej jeden formularz rejestracji e-mail. Jeśli Twoja strona “O nas” jest długa, umieść na niej dwa formularze zapisu.

Blog odwiedzają osoby, które lubią Cię słuchać. Wykorzystaj ich gotowość do czytania Twoich treści. Kto jak nie oni najchętniej zostawi Ci swój adres e-mail? W końcu, pisząc dobre artykuły już zdobyłeś ich zaufanie i zbudowałeś autorytet. Na takich fundamentach możesz śmiało budować swoją bazę kontaktów.

Większość gigantów tj. Facebook, Pinterest, czy Twitter optymalizuje swoje strony główne pod kątem rejestracji e-maili. Spróbuj tego samego na stronie głównej bloga.

Przyciągaj odbiorców magnesami na leady.

Zastanawiałeś się, dlaczego coraz trudniej zdobywać kontakty do potencjalnych klientów? Dzieje się tak dlatego, że ponad 70% całej poczty wysyłanej na świecie to spam. Jesteśmy wrażliwi na jego punkcie na tyle, że bez dobrego powodu nie podajemy nigdzie swojego adresu e-mail.

Wniosek?

Żeby zdobyć kontakt na potrzeby swojego e-mail marketingu, musisz zaproponować coś w zamian – dobry Lead Magnet. Lead Magnets działają jak doping w budowaniu listy e-mailowej.

Takim magnesem mogą być np. kursy, przewodniki, czy darmowe materiały. W tym miejscu warto podkreślić, że przewodnik jest lepszym wyborem niż kurs. Dlaczego?

Bo kursu e-mailowego, mimo że niesie ze sobą ogromną wartość, nie da się natychmiast wykorzystać. Ludzie z natury nie lubią czekać, szczególnie w Internecie. Dlatego Twój magnes na leady powinien być gotowy do wykorzystania od razu po pobraniu. Przykładowo, kurs możesz zamienić na e-booka. Coś, co użytkownik dostanie już teraz, natychmiast.

Co jeszcze możesz uczynić swoim magnesem na leady?

  • Materiały wideo.
  • 45-minutową konsultację.
  • Dostęp do materiałów tylko dla wybranych \Twoich subskrybentów).

Wykorzystaj treści, które już masz.

Aktualizuj kontent i uczyń z niego Lead Magnet. Sprawdź, które z Twoich treści odbiorcy czytają najczęściej. Przez te podstrony przewija się najwięcej potencjalnych klientów. Jeśli jeszcze nie oferujesz na nich nic w zamian za adres e-mail, jak najszybciej to napraw! Pomyśl czego, w kontekście Twojej konkretnej strony, mogą chcieć czytelnicy i daj im to.

Mądrze przemieniaj odwiedzających w subskrybentów.

Squeeze Pages (tzw. wyciskacze) to strony, które mają jeden cel. Zachęcają użytkowników do zapisania się na Twoją listę e-mailową. Wyciskają dla Ciebie maksymalną liczbę kontaktów. Na tego typu stronach cała uwaga odbiorcy jest skupiona na jednym krystalicznym działaniu. Użytkownik dostaje wciąż nowe argumenty do tego, żeby zostawić Ci swój e-mail. Możesz też pójść o krok dalej. Jeśli chcesz trafić do różnych grup odbiorców, stwórz kilka stron typu “wyciskacze”. HubSpot ma ich aż 463. Każda wpasowana jak ulał w oczekiwania i pragnienia konkretnych użytkowników.

Wykorzystuj okienka Exit-Intent.

Exit-Intent to okienko, które wyskakuje dopiero w momencie, kiedy dana osoba chce opuścić stronę. Są dla użytkowników jak ciepłe pożegnanie. W czym tkwi ich siła?

  1. Wyświetlają się dopiero przy wyjściu ze strony.

Pojawiają się tylko w momencie, kiedy odbiorca i tak już ma zamiar opuścić witrynę. Nie atakują go od wejścia.

  1. Nie przeszkadzają w przeglądaniu treści.

Odbiorca nie musi polować na znienawidzony krzyżyk, żeby zamknąć pop-up i znaleźć informacje, po które przyszedł.

  1. Nie denerwują bzdurami, tylko oferują wartość.

Żeby Exit-Intent spełniał swoją funkcję, musisz zaoferować coś super cennego dla odbiorcy. Inaczej go tylko na koniec zirytujesz.

 

Pamiętaj: Zdrowa baza to taka, w której ilość nowych subskrybentów jest większa od liczby osób, które z niej wypadają. Jeżeli poważnie myślisz o e-mail marketingu, praca nad listą odbiorców nigdy się dla Ciebie nie skończy. Za to korzystając ze sposobów, jakie podsunęliśmy Ci wcześniej, nie namęczysz się przy tym.

Jest to wpis gościnny agencji marketingowej Owocni. 

Zapisz się do newslettera, a co miesiąc otrzymasz sporą dawkę wiedzy marketingowej, dzięki której rozwiniesz swój biznes.

    Interesujący artykuł? Udostępnij go.